sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział V.

James. 

Poczułem jego ciepłe wargi na swoich. Czułem się jak w pułapce gdy wepchnął język do moich ust. Nie miałem pojęcia co zrobić, po prostu znieruchomiałem jak posąg. Dopiero po kilku sekundach odepchnąłem od siebie chłopaka z taką siłą, że o mało co nie przewrócił się na podłogę. Gdy ruszył w moją stronę nie czekałem zbyt długo. Ścisnąłem dłoń w pięść i przywaliłem mu z całej siły w tą słodką twarzyczkę. Chłopak najwyraźniej nie miał zamiaru się ze mną obżerać i również mi oddał. Otarłem jedynie wierzchem dłoni wargę z której zaczęła lecieć krew. Patrzyłem na bruneta z wściekłością. Bez głębszego zastanowienia rzuciłem się na niego z pięściami.
- Jesteś pojebany!
Mruknąłem kolejny raz przymierzając mu pięścią w twarz. Wściekłość wręcz kipiała we mnie. Nie obyło się również bez tego, że ja oberwałem. Chłopak pchnął mnie tak bardzo, że upadłem na ziemię i zaczął okładać mnie pięściami. Był po prostu silniejszy. Zacząłem się jakoś bronić lecz dopiero interwencja barmana sprawiła, że brunet odczepił się ode mnie. 
- Odpieprz się ode mnie.
Krzyknąłem podnosząc się z podłogi. Poprawiłem jedynie swoją bluzę i wyszedłem z baru zostawiając cały bałagan za sobą. Nie zamierzałem wracać tam zbyt prędko, do domu zaś też nie chciałem iść lecz dosłownie nic nie widziałem. Wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem pod pierwszy lepszy numer.
- Chciałem zamówić taksówkę....
- Kurwa stary jest już 1 w nocy.... Piłeś?
Nie miałem nawet pojęcia do kogo się dodzwoniłem lecz to był jedyny mój ratunek.
- Zamów mi taksówkę na Willow Street. 
Poprosiłem i gdy tylko usłyszałem zgodę rozłączyłem się. Czekałem na pojazd jakiś czas. Później przewróciłem się na schodach lecz trafiłem na swoje łóżko. […] Od samego rana w domu panował chaos. Nie potrafiłem pozbierać własnych myśli na dodatek moja głowa pękała. Otworzyłem najpierw jedno oko aby sprawdzić która jest godzina.
- Kurwa...
Było już po 10 a ja jeszcze w łóżku. Trudno dziś też nie pójdę do szkoły. Przecież ona nie jest najważniejsza. Znów zamknąłem oczy rozkoszując się chwilą ciszy. Niestety mój spokój zakłócił pięciolatek który wparował mi do pokoju.
- James zrobisz mi śniadanie?
Jego głos był wręcz błagalny, kilkakrotnie usłyszałem jak burczy mu w brzuchu i po niecałych piętnastu minutach ruszyłem swój tyłek z łóżka.
- A mama?
Zapytałem poprawiając swoje ubrania. Wczoraj nawet nie miałem czasu się rozebrać. Widziałem smutny wzrok siedmiolatka dlatego od razu poszedłem do kuchni. Świeciło tam pustkami nawet w lodówce nic nie było. Spojrzałem w stronę drzwi wejściowych gdy usłyszałem, że się otwierają. Uśmiechnąłem się widząc Mark'a z dwiema wielkimi torbami.



 
Od razu podszedłem do niego i wziąłem je oraz zacząłem wypakowywać.

- Wybaczcie, ze tak późno ale zawiozłem mamę na rehabilitację. 
Mężczyzna mimo iż nie musiał się tłumaczyć bardzo często to robił. W końcu moja matka znalazła sobie faceta na którym może polegać i który mnie zaakceptował. Nigdy ani ja ani ona nie mieliśmy łatwego życia. Mark i Brian to jedno co nas spotkało najlepszego. 
- Możesz się dziś nim zająć? Muszę jechać do biura.
- Jasne.
Skwitowałem po czym zająłem się przyrządzeniem dla nas jakiegoś śniadania. Wziąłem dwie miseczki, wsypałem trochę musli, pokroiłem świeże truskawki które również dodałem i zalałem to mlekiem. 
- Smacznego.Mruknąłem podstawiając miseczkę pod nos młodszego braciszka. 



Bardzo rzadko robiłem jakikolwiek posiłek ale akurat to danie mi wyszło.

- Ładnie wygląda.
Cicho się zaśmiałem słysząc komentarz Briana. Oboje szybko zjedliśmy płatki. Mały bardzo się nudził więc zgarnąłem go do sprzątania mojego pokoju. Zgodził się pod warunkiem, że się z nim pobawię. Sam poszedłem pod prysznic gdy Brian sprzątał mój mały pałac. Po trzydziestu minutach wszedłem do pokoju w samych krótkich spodenkach.
- Łoł... Niezły jesteś.
Potarmosiłem braciszka po włosach po czym zaczęliśmy wymyślać różne zabawy. Najpierw chowanego, berek, później zabawa w Power Rangers i zabawa samochodami. Dzień zleciał nam błyskawicznie szybko i dzięki pięciolatkowi nie wróciłem myślami do wczorajszego felernego wieczoru. Na początku było mi trudno przyzwyczaić się do obecności Briana lecz teraz nie wyobrażałem sobie życia bez tego upierdliwego dzieciaka. Rodzeństwo - i widzisz cząstkę siebie.





" Wiele in­spi­rac­ji 'wy­ciąga­my' od star­sze­go rodzeństwa. "

_________________________________________________________

Przepraszam, że musieliście tyle czekać na nowy rozdział. Niestety nie miałam weny na pisanie czegokolwiek. ;/ Mam nadzieję, że znajdą się nowe inspiracje. :) Jesteście ciekawi dalszych losów James'a, Matthew'a, Pauline i Zayn'a? Śledźcie blog bo niedługo każdy wyłoży swoją kartę na stół. ;p Zapraszam do wyrażania swoich opinii, przede wszystkim liczę na tych którzy chcieli być informowani o nowych rozdziałach. ;p

xoxo Keria.

7 komentarzy:

  1. Jakby mi ktoś powiedział, że to TY napisałaś to bym nie uwierzyła :) bardzo mi się podoba. I zawsze cos sie dzieje, nie ma całowanie, przytulanie, kłotnia tak jak to w innych opowiadaniach tylko jest stworzonych pare sytuacji każda z nich jest oddzielna ale zarazem tworzą wspólną logiczną całość i to mi się podoba :) dobra bo się rozpisałam :)
    Kalina xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. No mi się podoba, lala. ;3 Ale jak tylko spróbujesz zepsuć ten cudny wątek to nie ręczę za siebie..
    Czekam na następny rozdział xx. /Kasumi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, cudowny i jeszcze raz cudowny. Jak reszta ogólne mówiąc. Czekam na następny i życzę weny:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogłabyś mnie infornować o rozdziałach? moja nazwa na tt to Biiibok . ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ekstra tylko krótki;D poza tym zdziwiłabym się gdyby ktoś nie potrafił przyrządzić płatków na mleku:D czekam na nn♥

    Mrs_nobody_PL

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny. Z niecierpliwością czekam na dalsze części. Jak będziesz mieć następne rozdziały, napiszesz? ----> @SandraTommo1D

    OdpowiedzUsuń